
Nie mam się za taką co zjadła wszystkie rozumy, nie piszę jako ekspert, a raczej jako uczeń. Moja nauka języka niemieckiego wciąż trwa i trwać będzie, bo nauczyć się języka obcego nie da się z dnia na dzień, czy z miesiąca na miesiąc. Owszem, aby mówić w stopniu komunikatywnym, jak najbardziej kilka miesięcy porządnej nauki wystarczy, ale jeśli chcemy posługiwać się swobodnie językiem w każdej dziedzinie życia, wypowiadać się w sposób zwięzły i rozbudowany, w 100% gramatycznie, nauki nie ma końca. Nie ma złotego środka dla wszystkich. Jednego jestem pewna. Ucząc się TYLKO poprzez wkuwanie, albo TYLKO poprzez telewizję niemiecką, bądź TYLKO mówiąc po niemiecku w pracy (mieszkając w Niemczech), nie będziemy potrafili nic więcej poza podstawowym językiem na poziomie komunikacji. Należy połączyć wszystko po trochu, tak uważam z własnego doświadczenia.

Mam bzika na punkcie notatek. Uwielbiam wymyślać sobie temat, opracowywać go, szukać powiązanych artykułów w gazetach, wycinać i dołączać do notatek, tłumacząc wszystko dokładnie, spisywać słownictwo, a na koniec staram się wszystkiego pięknie nauczyć. Choć z tym już gorzej. Mam sterty notatek, wycinków z gazet, popisanych notesików, zeszytów i kalendarzy, a często kiedy kończy mi się miejsce na notatki, biorę nowy zeszyt i do starych wracam tylko sporadycznie. Choć same ich przygotowywanie zawsze pozostawia mi już jakąś wiedzę w głowie. Jednak chcąc nie chcąc, typowa nauka słówek i zwrotów niemieckich (czytaj WKUWANIE) nas niestety nie ominie, kiedy chcemy naprawdę nauczyć się języka. Ważne jest jednak, aby móc z kimś tą wykutą wiedzą się podzielić, z kimś porozmawiać po niemiecku. Stąd oczywiście osoby mieszkające w Niemczech mają sprawę ułatwioną, ponieważ na każdym kroku mają styczność z językiem. Ale słyszeć język - w telewizji, radiu, czy rozmowy ludzi - to jedno, a my powinniśmy sami nie bać się otworzyć ust i mówić. Wtedy nie mamy co się obawiać, że nauka pójdzie w las. Mam osobiście dystans do ludzi. Nie potrafię nowo poznanym osobą opowiadać z przejęciem o sobie, rodzinie, dzieciach i dzielić się własnymi przeżyciami, choćbyśmy znali się od lat. A kiedy przyjechałam do Niemiec wszyscy byli dla mnie nowi. A jednak cieszy mnie kiedy odprowadzając syna do przedszkola, mam chwilę czasu na rozmowę z przedszkolanką, albo na zwykłe pogaduszki u fryzjera, czy wspólną kawę z mamą od najlepszej koleżanki szkolnej mojej córki. Nie wspominając, że każdy dzień w pracy daje nam możliwość rozmowy, zadawania pytań i słuchania. Ćwiczenie czyni mistrza, więc nie bójcie się mówić!!! Tym bardziej, że obserwuję wielu obcokrajowców, w tym oczywiście Polaków, ale też Węgrów, Hiszpanów, Chorwatów, czy Turków. I na tle wszystkich innych nacji z którymi mam do czynienia, Polacy nie umiejący zbyt dobrze mówić po niemiecku wypadają szaro. Bo gdy ktoś zna niemiecki perfekt to inna sprawa - jest pewny siebie (jak na Polaka przystało), śmiało się odzywa, zagaduje. Natomiast Polacy, którzy nie specjalnie mówią po niemiecku, często nawet wchodzą do miejsca publicznego i prowadząc przed tym dyskusję z partnerem po polsku, nagle przyjmują poważną minę i zaczynają milczeć. Ich strach przed odezwaniem się jest tak duży, że często nawet się nie witają, tylko pokazują wręcz palcem po co przyszli i o co im chodzi. Nie wiem , czy chodzi o wstyd, że nie umieją wypowiadać się tak super jakby chcieli, czy o zwykły brak wyczucia. Wygląda bynajmniej dziwnie i odbierane jest negatywnie. Z kolei nie poznałam jeszcze Hiszpana, który mówi dobrze po niemiecku. Oni jednak uśmiechają się non stop, są weseli, pogodni, witają się serdecznie i próbują się odezwać tak jak potrafią. Taka postawa wygląda zupełnie inaczej, jest lepiej przyjmowana, zrozumiała. Bo nie musimy wstydzić się, że jeszcze czegoś nie potrafimy. Przywitać się i pożegnać w języku niemieckim umie każdy (przynajmniej z mojego bloga :) ), a żeby do tego się uśmiechnąć i okazać odrobinę sympatii do rozmówcy, nie kosztuje nic. A wierzcie mi, że tym sposobem można po prostu załatwić też więcej. Z resztą umiecie więcej, niż Wam się wydaje. Miejcie odwagę do mówienia. I pozytywne podejście.
Oczywiście zasada jest taka, że kiedy uczymy się języka niemieckiego z konkretnego powodu np. wyjazd do Niemiec jako opiekunka do osób starszych, powinniśmy w pierwszej kolejności przyswoić pełne słownictwo wokół tego zawodu, a potem kolejno pokrewne, które mogłyby nam się ewentualnie przydać. Byłoby świetnie, gdyby każdy poza swoją tematyką zawodową czuł potrzebę rozszerzania swojej wiedzy z zakresu słownictwa i gramatyki, ale to jego decyzja, czy tego potrzebuje, czy nie. Natomiast jeśli ktoś nazywa się nauczycielem, powinien bez dwóch zdań znać słownictwo rozszerzone w każdej możliwej tematyce i wciąż swoją wiedzę pogłębiać.
Mam wielkie marzenie, aby podejść do C2, czyli Großes Deutsches Sprachdiplom (GDS). To najwyższy z możliwych certyfikatów i wymaga ogromnej wiedzy językowej, płynności i sto procentowej znajomości gramatyki. Nie czuję się póki co na siłach, ale już przygotowuję notatki :) I spisałam lektury, które muszę przeczytać do czasu egzaminu, choć jeszcze też ich nie zakupiłam. Uwielbiam uczyć się języka, choć wcale nie mówię, że posługuję się nim zawsze idealnie, ale moim największym obecnie problemem jest niestety czas. Bo przy dwójce dzieci, pracy i oczywiście masie innych obowiązków i terminów, ciężko jest usiąść i się spokojnie móc uczyć. Ale tak jak już wspominałam - włączmy niemiecką telewizję, posłuchajmy w samochodzie niemieckiej stacji radiowej, używajmy języka w praktyce i czytajmy niemiecką prasę, a zobaczymy efekty. Każdy z nas. Stawiajmy sobie wyzwania np. miesiąc październik poświęćmy tematowi... zdrowie, albo uroda, albo polityka, albo rodzina.... Spiszmy słówka, których chcemy się nauczyć, znajdźmy artykuł, który dokładnie przetłumaczymy. Stawiajcie sobie zawsze wyżej poprzeczkę, aby się nie cofać, ani tez nie stać w miejscu.

A tak między nami... Najlepszym sposobem na skuteczną i przyjemną naukę języka niemieckiego jest nauka z Hallo Deutschland! :) Staram się, aby każda lekcja była pełna słownictwa tematycznego i aby każdy też znalazł na blogu słownictwo związane ze swoim zawodem, a do tego oczywiście połączył wszystko z poprawną gramatyką. Uczmy się razem!