HEJKA TU MADZIA 2020

sobota, 30 września 2017

Skuteczna nauka języka niemieckiego? - kilka podpowiedzi


Nie mam się za taką co zjadła wszystkie rozumy, nie piszę jako ekspert, a raczej jako uczeń. Moja nauka języka niemieckiego wciąż trwa i trwać będzie, bo nauczyć się języka obcego nie da się z dnia na dzień, czy z miesiąca na miesiąc. Owszem, aby mówić w stopniu komunikatywnym, jak najbardziej kilka miesięcy porządnej nauki wystarczy, ale jeśli chcemy posługiwać się swobodnie językiem w każdej dziedzinie życia, wypowiadać się w sposób zwięzły i rozbudowany, w 100% gramatycznie, nauki nie ma końca. Nie ma złotego środka dla wszystkich. Jednego jestem pewna. Ucząc się TYLKO poprzez wkuwanie, albo TYLKO poprzez telewizję niemiecką, bądź TYLKO mówiąc po niemiecku w pracy (mieszkając w Niemczech), nie będziemy potrafili nic więcej poza podstawowym językiem na poziomie komunikacji. Należy połączyć wszystko po trochu, tak uważam z własnego doświadczenia.
Bo kiedy rozmawiamy w pracy z Niemcami, bądź z innymi obcokrajowcami, gdzie przyjęte jest używanie wspólnie języka niemieckiego, zaczniemy wprawdzie mówić, z tym że często zupełnie pomijając jakiekolwiek zasady gramatyki. Wkuwając tylko słówka, czy pełne zdania , a nie używając ich w praktyce, szybko wylecą nam z głowy. Za to niemiecka telewizja bez jakiejkolwiek znajomości wyuczonej, albo też bez kontaktu z żywym językiem, nie przyniesie efektu, bo i tak z filmu czy programu nic nie będziemy zbytnio wiedzieć.
Mam bzika na punkcie notatek. Uwielbiam wymyślać sobie temat, opracowywać go, szukać powiązanych artykułów w gazetach, wycinać i dołączać do notatek, tłumacząc wszystko dokładnie, spisywać słownictwo, a na koniec staram się wszystkiego pięknie nauczyć. Choć z tym już gorzej. Mam sterty notatek, wycinków z gazet, popisanych notesików, zeszytów i kalendarzy, a często kiedy kończy mi się miejsce na notatki, biorę nowy zeszyt i do starych wracam tylko sporadycznie. Choć same ich przygotowywanie zawsze pozostawia mi już jakąś wiedzę w głowie. Jednak chcąc nie chcąc, typowa nauka słówek i zwrotów niemieckich (czytaj WKUWANIE) nas niestety nie ominie, kiedy chcemy naprawdę nauczyć się języka. Ważne jest jednak, aby móc z kimś tą wykutą wiedzą się podzielić, z kimś porozmawiać po niemiecku. Stąd oczywiście osoby mieszkające w Niemczech mają sprawę ułatwioną, ponieważ na każdym kroku mają styczność z językiem. Ale słyszeć język - w telewizji, radiu, czy rozmowy ludzi - to jedno, a my powinniśmy sami nie bać się otworzyć ust i mówić. Wtedy nie mamy co się obawiać, że nauka pójdzie w las. Mam osobiście dystans do ludzi. Nie potrafię nowo poznanym osobą opowiadać z przejęciem o sobie, rodzinie, dzieciach i dzielić się własnymi przeżyciami, choćbyśmy znali się od lat. A kiedy przyjechałam do Niemiec wszyscy byli dla mnie nowi. A jednak cieszy mnie kiedy odprowadzając syna do przedszkola, mam chwilę czasu na rozmowę z przedszkolanką, albo na zwykłe pogaduszki u fryzjera, czy wspólną kawę z mamą od najlepszej koleżanki szkolnej mojej córki. Nie wspominając, że każdy dzień w pracy daje nam możliwość rozmowy, zadawania pytań i słuchania. Ćwiczenie czyni mistrza, więc nie bójcie się mówić!!! Tym bardziej, że obserwuję wielu obcokrajowców, w tym oczywiście Polaków, ale też Węgrów, Hiszpanów, Chorwatów, czy Turków. I na tle wszystkich innych nacji z którymi mam do czynienia, Polacy nie umiejący zbyt dobrze mówić po niemiecku wypadają szaro. Bo gdy ktoś zna niemiecki perfekt to inna sprawa - jest pewny siebie (jak na Polaka przystało), śmiało się odzywa, zagaduje. Natomiast Polacy, którzy nie specjalnie mówią po niemiecku, często nawet wchodzą do miejsca publicznego i prowadząc przed tym dyskusję z partnerem po polsku, nagle przyjmują poważną minę i zaczynają milczeć. Ich strach przed odezwaniem się jest tak duży, że często nawet się nie witają, tylko pokazują wręcz palcem po co przyszli i o co im chodzi. Nie wiem , czy chodzi o wstyd, że nie umieją wypowiadać się tak super jakby chcieli, czy o zwykły brak wyczucia. Wygląda bynajmniej dziwnie i odbierane jest negatywnie. Z kolei nie poznałam jeszcze Hiszpana, który mówi dobrze po niemiecku. Oni jednak uśmiechają się non stop, są weseli, pogodni, witają się serdecznie i próbują się odezwać tak jak potrafią. Taka postawa wygląda zupełnie inaczej, jest lepiej przyjmowana, zrozumiała. Bo nie musimy wstydzić się, że jeszcze czegoś nie potrafimy. Przywitać się i pożegnać w języku niemieckim umie każdy (przynajmniej z mojego bloga :) ), a żeby do tego się uśmiechnąć i okazać odrobinę sympatii do rozmówcy, nie kosztuje nic. A wierzcie mi, że tym sposobem można po prostu załatwić też więcej. Z resztą umiecie więcej, niż Wam się wydaje. Miejcie odwagę do mówienia. I pozytywne podejście.
Kiedyś brałam korepetycje z niemieckiego w Polsce, przed maturą, ze świeżo upieczoną dziewczyną po studiach, która ledwo zaczęła prace w szkole jako nauczycielka. Lekcje przydatne dla mnie, nie powiem, jednak pamiętam jak raz powiedziała mi z dumą: "Potrafię już tyle słów po niemiecku, mam ich pełną głowę. Na przykład Hefe (drożdże). Nauczyłam się, choć czy kiedykolwiek te słowo mi się przyda?" ... Ta dziewczyna nigdy do tamtego czasu nie była w Niemczech, a z perspektywy czasu, widzę jakie to konieczne, aby ktokolwiek mógł nazywać się nauczycielem języka niemieckiego. Bo będąc tu, mieszkając ponad 2 lata, słówko "Hefe", jak wiele innych spożywczych słówek, nie jest mi obce, jak i dla pewnie wielu z Was. Kiedy przebywa się w Niemczech, nie ma czegoś takiego, jak niepotrzebne słówka do nauki. Jedynie te, których znaczenia nie rozumiemy, nie powinniśmy się uczyć, natomiast każde inne prędzej czy później powinno znaleźć się w naszych notatkach. Jak miałabym zrobić moją pizzę nie szukając w sklepie Hefe (drożdży), Geriebener Käse (tarty ser), Mehl (mąka), Öl (olej), passierte Tomaten (przetarte pomidory=Passata)... :) :)
Oczywiście zasada jest taka, że kiedy uczymy się języka niemieckiego z konkretnego powodu np. wyjazd do Niemiec jako opiekunka do osób starszych, powinniśmy w pierwszej kolejności przyswoić pełne słownictwo wokół tego zawodu, a potem kolejno pokrewne, które mogłyby nam się ewentualnie przydać. Byłoby świetnie, gdyby każdy poza swoją tematyką zawodową czuł potrzebę rozszerzania swojej wiedzy z zakresu słownictwa i gramatyki, ale to jego decyzja, czy tego potrzebuje, czy nie. Natomiast jeśli ktoś nazywa się nauczycielem, powinien bez dwóch zdań znać słownictwo rozszerzone w każdej możliwej tematyce i wciąż swoją wiedzę pogłębiać.
Mam wielkie marzenie, aby podejść do C2, czyli Großes Deutsches Sprachdiplom (GDS). To najwyższy z możliwych certyfikatów i wymaga ogromnej wiedzy językowej, płynności i sto procentowej znajomości gramatyki. Nie czuję się póki co na siłach, ale już przygotowuję notatki :) I spisałam lektury, które muszę przeczytać do czasu egzaminu, choć jeszcze też ich nie zakupiłam. Uwielbiam uczyć się języka, choć wcale nie mówię, że posługuję się nim zawsze idealnie, ale moim największym obecnie problemem jest niestety czas. Bo przy dwójce dzieci, pracy i oczywiście masie innych obowiązków i terminów, ciężko jest usiąść i się spokojnie móc uczyć. Ale tak jak już wspominałam - włączmy niemiecką telewizję, posłuchajmy w samochodzie niemieckiej stacji radiowej, używajmy języka w praktyce i czytajmy niemiecką prasę, a zobaczymy efekty. Każdy z nas. Stawiajmy sobie wyzwania np. miesiąc październik poświęćmy tematowi... zdrowie, albo uroda, albo polityka, albo rodzina.... Spiszmy słówka, których chcemy się nauczyć, znajdźmy artykuł, który dokładnie przetłumaczymy. Stawiajcie sobie zawsze wyżej poprzeczkę, aby się nie cofać, ani tez nie stać w miejscu.
Dzieciom nauka przychodzi dużo łatwiej. Ale to tylko mam na myśli dzieci przedszkolne, które mają jeszcze okazję poprzez zabawę szybko przyswoić język obcy. Widziałam efekty na własnym synu, który ogromnie szybko bardzo dużo rozumiał i odważnie próbował naśladować co mówią koledzy. Nie zauważyłam u niego w żadnej możliwej sytuacji, żeby miał jakiś problem w odezwaniu się po niemiecku. Praktycznie od początku mówił tak jak potrafił, z czasem coraz lepiej, ale nie przejmował się w ogóle, czy mówi poprawnie czy nie. Takie małe dzieci nie zawracają sobie głowy głupotami. Po prostu mówią. Dzieci szkolne mają ciężej i tego również doświadczyłam na własnej córce. Choć miała ogromne szczęście, bo trafiła do świetnej klasy i pod opiekę bardzo doświadczonej nauczycielki, nie umiała się otworzyć na język niemiecki. Tak ma również wielu dorosłych. Znają w pewnym stopniu język, ale istnieje jakaś bariera, która nie pozwala swobodnie się odezwać. U mojej córki pękła ona dzięki koleżanką i spotkaniom po szkole. Także dzięki dodatkowym lekcją niemieckiego, bo im więcej umiała powiedzieć, tym oczywiście była pewniejsza siebie. Dzieciom należy pomóc przyjeżdżając do Niemiec. Dla nich to jeszcze większy stres niż dla nas, tym bardziej kiedy są w wieku szkolnym i choć wielu się wydaje, że dzieci uczą się szybciej, dadzą sobie radę i prędzej czy później będą mówić dobrze po niemiecku, uważam, że to błąd, kiedy rzucamy ich samych na głęboką wodę, nie pomagamy w zadaniach, tłumaczeniach, albo nie organizujemy korepetycji jeśli sami wiemy, że nie damy rady. Ja z mężem stawałam na głowie, żeby pomóc córce, bo choć często mówiła, że w niemieckiej szkole jest super, że ma świetną klasę, bywało też tak, że z płaczem wspominała jaką była dobrą uczennicą w Polsce, jak jej świetnie szło i wszystko było dużo prostsze. Jeśli zapada w Waszym domu decyzja o wyjeździe, z pewnością jest przemyślana i ma swoje powody, ale pamiętajmy, że im mniejsze dzieci, tym łatwiej oczywiście, aby płynnie weszły w niemieckie młode towarzystwo. Ja uczę się z córką do dziś. Najczęściej ćwiczymy rozumienie tekstu czytanego, ale różnie to bywa i też nie mogę powiedzieć, że są to lekcje zawsze tego samego dnia, o tej samej porze. Jak mamy czas to siadamy i coś czytamy, ćwiczymy. Mam tyle materiałów do nauki dla dzieci w różnym wieku, że nie potrzeba mi godzinnych przygotowań, aby znaleźć coś odpowiedniego. Cieszy mnie za to ogromnie, że moja córka lubi tak jak ja, sięgnąć sama po niemiecką książkę, złapać za słownik i czytać, tłumacząc niektóre teksty. Widzi frajdę w nauce niemieckiego, a o to właśnie chodzi.

A tak między nami... Najlepszym sposobem na skuteczną i przyjemną naukę języka niemieckiego jest nauka z Hallo Deutschland! :) Staram się, aby każda lekcja była pełna słownictwa tematycznego i aby każdy też znalazł na blogu słownictwo związane ze swoim zawodem, a do tego oczywiście połączył wszystko z poprawną gramatyką. Uczmy się razem! 

DOŁĄCZ DO NAS!!