BAYERN- 8 polecanych miejsc na cały dzień
Życie na EMIGRACJI
Martinstag - 11 listopad
POLSKA kontra NIEMCY- różnice
Karnawał - Bawaria
Monachium
....................................................................................................
HEJKA TU MADZIA 2020
- STRONA GŁÓWNA
- KALENDARZ UCZNIA
- STYCZEŃ
- LUTY
- MARZEC
- KWIECIEŃ
- MAJ
- CZERWIEC
- LIPIEC
- SIERPIEŃ
- WRZESIEŃ
- PAŹDZIERNIK
- LISTOPAD
- GRUDZIEŃ
- KLUCZ ODPOWIEDZI
- NAUKA
- GRAMATYKA
- LEKCJE CZ.1
- LEKCJE CZ.2
- SŁOWNICTWO ZAWODOWE
- WYZWANIA
- PORADY
- CIEKAWOSTKI
- YouTube
- SKLEP
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Ciekawostki. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Ciekawostki. Pokaż wszystkie posty
wtorek, 30 kwietnia 2019
środa, 2 maja 2018
Monachium!!!
Monachium to piękne miasto - moje ulubione!!!
Obojętne, czy wybierasz się samochodem, czy S-Bahnem, koniecznie zabierz ze sobą plan miasta i sieć s-bahnów. Osobiście polecam zostawić samochód poza centrum i poruszać się metrem i tramwajami. Kiedyś startowałam ze Starnbergu, gdzie mieszkałam przez rok. Obecnie natomiast, zostawiam z rodzinom auto na północ od Monachium i tam przesiadamy się do S-Bahnu kierując się na Hauptbahnhof lub Karlsplatz. Na Karlsplatz w zimę stawiane jest sztuczne lodowisko, od wiosny za to, przekształca się w piękny słoneczny plac z fontannami. Piesza droga pomiędzy Karlsplatz, a Marienplatz to wiele markowych sklepów, ulicznych grajków i przede wszystkim wielokulturowość. Słyszymy wszystkie możliwe języki świata! Po drodze możemy zatrzymać się przy Frauenkirche - jednego z symboli Monachium, często widniejącego na widokówkach. Frauenkirche, inaczej Katedra Najświętszej Marii Panny, wyróżnia się dwoma bliźniaczymi wieżami liczącymi nieco ponad 99 metrów.
Marienplatz - centralny plac w Monachium, gdzie zimą napijemy się grzanego wina (Glühwein) i poczujemy świąteczny klimat dzięki Weihnachtsmarkt, czyli świątecznym bazarom. Znajduje się tu stary Ratusz (Altes Rathaus), który obecnie częściowo pełni funkcję reprezentacyjną, a częściowo od 1983r. przeznaczony został na muzeum zabawek. Za drobną kwotę za wstęp możemy podziwiać stare, pięknie utrzymane lokomotywy, lalki, samochody... W 1909' skończyła się budowa nowego Ratuszu na Marienplatz'u (Neues Rathaus). Od poniedziałku do piątku możemy wspólnie z przewodnikiem skorzystać z 90-minutowego zwiedzania budynku, podczas którego dowiemy się także wiele o historii Monachium. Za niewielką opłatą mamy też możliwość wjechać windą na wysokość 85 metrów na wieżę ratusza, aby móc podziwiać miasto z góry. Taką samą możliwość daje nam taras widokowy przy kościele Św. Piotra po drugiej stronie Marienplatz'u. Z tą różnicą, że tam nie ma windy i całą trasę w górę musimy pokonać po schodach.
Od Marienpaltz udaję się najczęściej pieszo w kierunku rzeki Isar. Tu znajduje się Deutsches Museum, za to nieco dalej Friedensengel, czyli 38-metrowa złota statua. Pomnik został postawiony na 25-rocznicę zakończenia wojny niemiecko-francuskiej, czyli w 1896r. Zachęcam także na poświęcenie kilku minut na samym moście. Tam w 2006' z moim przyszłym mężem rzuciliśmy 3 centy, wypowiadając życzenia. Już dwa się nam spełniły, na spełnienie trzeciego przyjdzie nam pewnie jeszcze poczekać :) Inny ciekawy kierunek, startując od Marienplatz to oczywiście angielskie ogrody (Englischer Garten). Jest gdzie pospacerować, odpocząć, także coś zjeść i ochłodzić się przy rzece. Polecam również Odeonsplatz oraz położony o krok dalej Uniwersytet LMU, czyli Ludwig Maximilians Universität. W 2005' wyszedł film "Sophie Scholl - ostatnie dni" opowiadający o jednej z działaczek organizacji antynazistowskiej na podstawie oryginalnych protokołów przesłuchań z tamtych lat. Film godny polecenia, tym bardziej, że część zdjęć kręcono właśnie na LMU. Po zwiedzeniu gmachu uniwersytetu, proponuję zejść do podziemi i poczekać na najbliższe metro U3 w kierunku Olympiapark. To przepiękne miejsce, choćby na rodzinny piknik. Kiedy wjedziecie na Olympiaturm lub przespacerujecie się na najwyższą tam górkę, zobaczycie jak zachwycające jest Monachium z tej perspektywy. Na terenie Olympiapark znajduje się "Sea Life", czyli oceanarium. Bazuje ono na 14. tzw. podziemnych wodnych światach jak np. port Morza Śródziemnego, misja rekiny, czy jaskinia koralowa. Wiele różnych gatunków ryb, roślin, a do tego ciekawostki do poczytania i np. test sprawdzający na jak długo potrafimy wstrzymać powietrze lub porównanie naszej wysokości z długością rekinów. Choć czytałam wiele krytycznych opinii o tym miejscu i przede wszystkim cenie, moim dzieciom ogromnie się podobało, z resztą mi również i choć raz uważam, że warto je odwiedzić.
Niedaleko Olympiapark znajduje się Muzeum BMW - wystarczy przejść na drugą stronę ulicy przez most.
Bardzo polecam również Schloss Nymphenburg w zachodniej części Monachium oraz Zoo. Koniecznie zabierzcie ze sobą jabłko dla nietoperzy jadąc do Zoo. Widzieć ich zbytnio nie będziecie, ale z pewnością poczujecie na ręce. I nawet jeśli pomylą jabłko z Waszym palcem - bez obaw - nic nie boli :)


![]() |
Marienplatz |

![]() |
Marienplatz |
![]() |
Olympiaturm |
![]() |
Olympiapark |
![]() |
Muzeum Zabawek, Marienpaltz |
![]() |
Flughafen München |
![]() |
Flughafen München |
![]() |
Flughafen München |
![]() |
Deutsches Museum |
![]() |
Deutsches Museum |
Olympiapark |
niedziela, 11 lutego 2018
Faschinggggggggg in Deutschland :)
Fasching
– karnawał w Bayern'e
Początek karnawału –
Fasching – w Bawarii rozpoczyna się od Święta Trzech króli
(Heilige Drei Könige),
czyli 6. stycznia, a kończy na Środzie Popielcowej (Aschermittwoch).
W niektórych częściach
Niemiec początek karnawału świętowany jest już 11. listopada o
11.11! To Martinstag (Dzień Świętego Marcina), w którym
organizowane są liczne pochody z lampionami.
Najhuczniej
obchodzony w
Bawarii jest
ostatni tydzień karnawału. Ludzie chętnie przebierają się w
najróżniejsze stroje, malują twarze i oblegają ogródki piwne i
kawiarenki. Organizowane są liczne pociągi karnawałowe
(Faschingszug) prowadzone
najczęściej przez ozdobione traktory oraz przedziwne
mniejsze i większe pojazdy - pełne
przebierańców, wiwatujących, machających do zebranych wzdłuż
drogi
ludzi i rozrzucających słodycze dla najmłodszych. Wśród
tłumów ludzi ciężko dostrzec kogokolwiek bez przebrania, czy
choćby peruki. Ludzie
mają ogromną wyobraźnię jeśli chodzi o
ich
stroje. Weiberfastnacht
to ostatni czwartek karnawału – w Polsce "tłusty czwartek"
- w którym to kobiety mają zwyczaj obcinać krawaty mężczyzną.
Fastnachtsdienstag jest
ostatnim
dniem
zabawy karnawałowej, czyli wtorek przed Aschermittwoch (środa
popielcowa).
Tradycją stało się tego dnia palenie słomianej kukły, co
ma na celu
wyzbycie się grzechów minionego karnawału. Mając okazję
uczestniczyć w jednej z takich ulicznych zabaw i pochodów, nikt już
nie wspomni, że Niemcy nie potrafią się dobrze bawić i nie mają
poczucia humoru. Przeciwnie!
wtorek, 12 grudnia 2017
Polska kontra Niemcy, z przymrużeniem oka :)
Jestem Polką i nie wstydzę się tego. Choć mieszkam w Niemczech rozmawiam z dziećmi w większości po polsku, znają polskie tradycje, polskie piosenki, polską kuchnię. Nasza pierwsza niemiecka sąsiadka była wprawdzie zdania, że powinnam z mężem rozmawiać z dziećmi wyłącznie po niemiecku, żeby szybciej się nauczyły, ale zrobiliśmy jak uważaliśmy, a języka i tak nauczyły się poprzez telewizję, szkołę i przez znajomych. Zdarza nam się oczywiście odzywać do dzieci po niemiecku, ale w domu sporadycznie, w większości kiedy jesteśmy poza nim w towarzystwie Niemców. No i odrabianie lekcji odbywa się po niemiecku. Bynajmniej nie jestem źle nastawiona do języka niemieckiego ani do Niemców. Wręcz przeciwnie. Zawsze uważałam, że jadąc do obcego państwa i wiążąc z nim przyszłość, należy uczyć się języka i poznać nieco zwyczaje danego kraju. Znacznie ułatwia to życie, ale także pozytywnie wpływa na postrzeganie nas przez tutejszych. Dla wielu Polaków Niemcy źle albo bardzo źle się kojarzą. Mamy skłonności do przywoływania najczarniejszych wspomnień historii Polski, gdzie przedstawiamy się jako ofiary, Niemców natomiast mamy za grabieżców, zbrodniarzy, morderców! Nie neguję historii, znam ją i pochylam się nad tym jak było. Jednak to już historia! Uczmy się o niej i dbajmy o prawdę. Ludzie odpowiedzialni zostali pociągnięci do odpowiedzialności, innych osądziła historia, jednak nie zmienia faktu, że sytuacje które miały miejsce kilkadziesiąt lat temu, nie mogą mieć wpływ na ocenę dzisiejszego Niemca. Należy poznać ludzi aby ich ocenić, a nie sugerować się przyjętym stereotypem. Sąsiadujemy z Niemcami, nie musimy się kochać, ale przynajmniej szanować, a nie straszyć, że Jugendamt zabiera bez powodu polskie dzieci, czy też że Niemcy są rasistami i płynie w nich hitlerowska krew. Niemcy? Rasistami? Oczywiście zawsze znajdą się tacy Niemcy, którzy istotnie nie tolerują innej rasy, odmienności, religii. Ale patrząc na niemieckie ulice, czy nawet miasteczko pod Monachium w którym mieszkam - myślę, że Hitler w grobie się przewraca..., ponieważ panuje tu wielokulturowość. Ludzie pozdrawiają się codziennie rano, machają kiedy się z nimi mijasz, albo zagadują gdy wchodzisz do sklepu lub odprowadzasz dziecko do przedszkola. Naturalnie większość mieszkańców to Niemcy, ale jest wiele czarnoskórych rodzin, chorwackich, hiszpańskich, tureckich i też polskich. Im bliżej Monachium tym oczywiście więcej zamieszkujących obcokrajowców. Na urodzinach mojego syna było kilka niemieckich dzieci, ale też mały Argentyńczycy, Turek i Chin. Dla dzieci jest bez różnicy jak kto wygląda, grunt, że lubi Star Wars i piłkę nożną. I bardzo cenię sobie taką naturalną naukę tolerancji. A z drugiej strony obawiam się niestety, że w Polsce nie w każdym mieście, a już tym bardziej mieścinie, ludzie są tak otwarci i tolerancyjni. Z mojego punktu widzenia, wyjazd do Niemiec poszerzył moje horyzonty i pozwolił, abym mogła skonfrontować się z innymi poglądami, cz też inną religią. Naszpikowana mnóstwem złych opinii o Turkach, Rosjanach, Rumunach... mam możliwość poznania niektórych i własnej oceny. Są Turcy których bardzo lubię, a są tacy których mam za aroganckich i nieprzyjemnych. Ale to indywidualna ocena człowieka, nie rasy. Myślę natomiast, że jakbym miała ogólnie opisać Turków i to jak ich postrzegam, to przede wszystkim są bardzo rodzinni, spędzają wiele czasu w dużym gronie rodzinnym, pomagają sobie ogromnie, za to do osób postronnych odnoszą się zimno. Takie jest moje zdanie, co jednak nie znaczy, że mówię o całej tureckiej społeczności. Tak jak w Polsce żyją ludzie o bardzo różnych charakterach, tak i w Niemczech spotykam przeróżnych ludzi na co dzień. Moja córka ma dwie najlepsze koleżanki w klasie, obie Niemki. Z jedną non stop spotyka się po lekcjach. Jej mama odkąd dziewczyny się zaprzyjaźniły zawsze chętna była na wspólne popołudniowe spotkania, co dziś zamieniło się już w tradycję wtorków, kiedy to na przemian dziewczyny jadą po lekcjach do jednego z domu na obiad, odrabiają zadania domowe i bawią się do wieczora. Z obojgiem rodziców tej dziewczynki mamy bardzo dobry kontakt. Natomiast z drugą koleżanką moja córka ma kontakt tylko w szkole i myślę, że to z powodu podejścia rodziców tej dziewczyny do nas jako do obcokrajowców. No ale nic nie poradzę.
Jakiś czas temu się przeprowadziliśmy i idąc z synem którymś razem do nowego przedszkola, usłyszałam jak jakiś tata z córką rozmawiają koło nas po polsku. Ja też mówiłam po polsku do syna, więc jak na mnie w którymś momencie popatrzył, powiedziałam po prostu "Dzień dobry". Za to rozśmieszył mnie ten tata, bo przedstawił się i córkę dodając, że jego córka nie lubi mówić po polsku, tylko po niemiecku, tak już ma.... śmieszne to dla mnie, bo po pierwsze psinco mnie to obchodziło, a po drugie od 15 minut rozmawiali po polsku między sobą, więc wydaje mi się, że to ten tata miał jakiś problem z byciem Polakiem za granicą. Hmm niestety znam takich więcej. Mam znajomych, którzy ostatnim razem byli w Polsce jakieś 4 lata temu i to wywróciło ich budżet do góry nogami, ponieważ odwiedzając rodzinę na 2 tygodnie wypożyczyli w Niemczech sportowy samochód i udawali w kraju, że to ich... Sami rozumiecie, że ten przebojowy pomysł trochę ich kosztował, tak więc zanim nazbierają na kolejne wypożyczenie samochodu, minie trochę czasu.
Napisałam w tytule "Polska kontra Niemcy", bo chciałabym pozwolić sobie na małe porównanie naszych zwyczajów i zachowań. Ale w żadnym wypadku do wojny wracać nie będziemy, ani do jakichkolwiek ciężkich tematów w stosunkach polsko-niemieckich. I nie chodzi mi o stwierdzenie, że te czy te państwo jest lepsze. Dobre są oby dwa, ale w zależności w jakiej kwestii...Na przykład za Polską przemawia w 100% jej kiełbasa i twaróg! Tego nie kupisz w Niemczech. Tzn. kupisz, ale nie takie pyszne. Także gdy chcę zrobić pierogi z kapustą i grzybami, ta niemiecka kapusta jest jakaś hmm... nie kwaśna. I nie ma niestety w Niemczech dużego wyboru galaretek.Ale za to Niemcy mają lepsze kakao i proszek do prania i pyszne cukierki lodowe. Byliście kiedyś na przedstawieniu w niemieckim przedszkolu albo szkole? Mam porównanie z przedszkola i szkoły z Polski. To pewnie dużo zależy od przedszkolanek, ale każde przedstawienie w Niemczech jest krótkie i chaotyczne. Ma się wrażenie, ze ćwiczyli wyłącznie ostatnie 15 minut przed wejściem. Pamiętam przedstawienia z okazji Dnia Matki w polskim przedszkolu, albo występy bożonarodzeniowe dzieci z pierwszych klas. Siedziałam i siedziałam a na scenie ciągle coś się działo. Raz w przedszkolu niemieckim spotkanie nazwane "przedstawieniem" zaczęło się krótką przemową dyrektorki i zaśpiewaniem przez dzieci dwóch piosenek. I po przedstawieniu. Zaproszono nas potem do osobnej sali na kawę i ciasto. Co kraj to obyczaj. Ale mnie to bawi - tak tu jest i już.
W Niemczech jeździ się przepisowo! To prawda. Nie ma samochodu, które nie zwalnia na obszarze zabudowanym. Nie ważne, czy kierowca jest młody, czy nie, nie ważne jaka marka samochodu, wszyscy zwalniają. To zaraźliwe. W Polsce wyglądało to jednak nieco inaczej. Kto jeździ przepisowo, to pewnie zapomniał dokumentów, albo wypił lampkę wina i chce cichaczem dotrzeć do celu.
Mówienie sobie na "Ty" w Niemczech jest często stosowane także pomiędzy osobami w bardzo różnym wieku i na różnych stanowiskach. Koledzy i koleżanki moich dzieci zwracają się do mnie po imieniu, choć nigdy mnie nie pytali o zgodę. Z przedszkolankami też jesteśmy na "Ty". Moi sąsiedzi z poprzedniego domu, rozbawili mnie najbardziej. On, wtedy 85 lat, ona 83 lata. Powiedział mi, że muszę mu mówić "Werner", a nie żaden "Pan", bo aż taki stary to on jeszcze się nie czuje. Wyprowadziliśmy się z tamtego miasteczka w maju, ale kontakt z Wernerem i Annelise mamy do dziś. Tym bardziej, że Werner urodził się w Polsce. Jako 15-latek wyjechał do Niemiec i nigdy już na stałe nie wrócił do Polski. Jego historia jest ogromnie ciekawa, ma wiele pięknych ale też tragicznych wspomnień. To dusza muzyka. W domu ma specjalny pokój z mnóstwem pięknych instrumentów i potrafi naprawdę cudownie grać na starych, świetnie utrzymanych cymbałach, gitarze, czy flecie. Oczywiście równie chętnie śpiewa - zna mnóstwo polskich piosenek. Kiedy się wprowadzaliśmy, powiedział, że poczuł jak mu szybciej serce bije, kiedy zobaczył polską rejestrację. Ogromnie się cieszył, że po tylu latach mógł pomówić co nieco po polsku. Mówi wolno, wyraźnie i poprawnie choć brakuje mu polskich słów. Jak to powiedział Werner - Szkoda, że nasze rodziny tak późno się poznały. Cudowny człowiek. Za to Annelise urodziła się w Monachium - zwraca się do mnie po niemiecku "córeczko".... :)
O wychowaniu niemieckim krążą legendy. Ale jak to w legendach bywa, trochę się zgadza a trochę nie. Z mojej obserwacji mogę stwierdzić, że Niemki późno, czasami nawet bardzo późno decydują się na dzieci. W miejscach publicznych rzadko słyszy się krzyczącą niemiecką mamę czy tatę po dziecku. Mówią z pełnym opanowaniem, spokojem i bywają niewzruszeni nawet kiedy dziecko kładzie się na ziemię i krzyczy wniebogłosy. Gdy podczas urlopu dziekańskiego spędziłam rok u niemieckiej rodziny jako au pair miałam pod opiekę dwójkę dzieci, chłopca i dziewczynkę. Praktycznie wszystko było im można, kłócili się z rodzicami choćby z rówieśnikiem, a mieli wtedy 5 i 10 lat. Ich rodzice dużo pracowali i może to było powodem, że dzieci przechodziły wszystkie możliwe emocje podczas dnia ,od płaczu do radości, od radości do krzyku. Obrażały się , kłóciły, wyklinały, ale też miały drugą twarz - dziecięcą. Chętnie się bawili, byli przy tym odważni, a w rozmowach wylewni i szczerzy. Lubiłam te dzieci, choć bywało trudno. Moje dzieci też mają czasami różne humory. Nie mogę stwierdzić jak jest lepiej wychowywać dzieci, natomiast ja pod tym względem jestem dość konserwatywna. Starałam się uczyć dzieci używania słów grzecznościowych, mówienia przez "Pan/Pani", nie przerywanie, nie obrażanie... Sama byłam uczona, żeby szanować rodziców,i że nie na wszystko można sobie wobec nich pozwolić. Czasami sobie myślę, patrząc na niektóre niemieckie dzieci, które nie znając mnie, zaczepiają i bez ogródek paplają trzy po trzy, że może to jest sposób - zupełna swoboda dana dziecku. Rosną bez kompleksów, są otwarte i zaradne. Choć mam nadzieję, że moje wychowanie też to zapewnia. Każdy rodzic chce jak najlepiej dla swoich dzieci i każdy musi znaleźć na to własny sposób.
Jest jeszcze jedna kwestia do porównania o której chcę wspomnieć - zarobki. A właściwie komfort życia. Zawsze ten, kto przyjeżdża z Polski do Niemiec w odwiedziny, przelicza ile coś w sklepie wychodzi na złotówki. Ale spójrzmy na to z drugiej strony - z punktu widzenia osoby pracującej i wydającej w Polsce i pracującej i wydającej w Niemczech. Załóżmy że jakaś osoba zarabia w Polsce 2000zł, za to inna w Niemczech 2000Euro. Polak zapłaci za mieszkanie ok. 600zł, zatankuje samochód za ok. 200zł, pojedzie na duże zakupy za ok. 300zł i opłaci resztę wydatków, które za prąd/gaz, telefony i internet mogą wyjść około 300zł. Mając wypłatę 2000zł , zostanie mu w tej chwili 600zł do końca miesiąca. Ale przecież jedne zakupy na cały miesiąc nie wystarczą, więc tak naprawdę wypłatę już udał. Spójrzmy na Niemca. Otrzymał 2000 Euro wynagrodzenia. Płaci za mieszkanie ok. 800Euro, za prąd ok. 50 Euro, tankuje samochód za ok. 50 Euro, duże zakupy ok. 80 Euro i telefony ok. 30 Euro. Nawet jak pojedzie w tym miesiącu jeszcze z 3 razy na duże zakupy, zostanie mu z tej wypłaty ok. 750 Euro, a patrząc na koszty życia w Niemczech, to dużo. Wzięłam za przykład jakąkolwiek osobę ze średnim wynagrodzeniem. Oczywiście sytuacja się zmienia kiedy mowa o małżeństwie i dwóch dochodach, czy też dodatkowo gdy dochodzą dzieci. W Niemczech dostaje się Kindergeld (ok. 185 Euro na dziecko), w Polsce 500+. Ale jakbyśmy nie liczyli, dla mnie jest jasne, że życie w Niemczech dla osoby zarabiającej w Niemczech jest po prostu dużo tańsze. To nie znaczy, że namawiam na pakowanie walizek i przyjazd do Niemiec. To tylko porównanie, moje porównanie , z przymrużeniem oka :)
Jakiś czas temu się przeprowadziliśmy i idąc z synem którymś razem do nowego przedszkola, usłyszałam jak jakiś tata z córką rozmawiają koło nas po polsku. Ja też mówiłam po polsku do syna, więc jak na mnie w którymś momencie popatrzył, powiedziałam po prostu "Dzień dobry". Za to rozśmieszył mnie ten tata, bo przedstawił się i córkę dodając, że jego córka nie lubi mówić po polsku, tylko po niemiecku, tak już ma.... śmieszne to dla mnie, bo po pierwsze psinco mnie to obchodziło, a po drugie od 15 minut rozmawiali po polsku między sobą, więc wydaje mi się, że to ten tata miał jakiś problem z byciem Polakiem za granicą. Hmm niestety znam takich więcej. Mam znajomych, którzy ostatnim razem byli w Polsce jakieś 4 lata temu i to wywróciło ich budżet do góry nogami, ponieważ odwiedzając rodzinę na 2 tygodnie wypożyczyli w Niemczech sportowy samochód i udawali w kraju, że to ich... Sami rozumiecie, że ten przebojowy pomysł trochę ich kosztował, tak więc zanim nazbierają na kolejne wypożyczenie samochodu, minie trochę czasu.
Napisałam w tytule "Polska kontra Niemcy", bo chciałabym pozwolić sobie na małe porównanie naszych zwyczajów i zachowań. Ale w żadnym wypadku do wojny wracać nie będziemy, ani do jakichkolwiek ciężkich tematów w stosunkach polsko-niemieckich. I nie chodzi mi o stwierdzenie, że te czy te państwo jest lepsze. Dobre są oby dwa, ale w zależności w jakiej kwestii...Na przykład za Polską przemawia w 100% jej kiełbasa i twaróg! Tego nie kupisz w Niemczech. Tzn. kupisz, ale nie takie pyszne. Także gdy chcę zrobić pierogi z kapustą i grzybami, ta niemiecka kapusta jest jakaś hmm... nie kwaśna. I nie ma niestety w Niemczech dużego wyboru galaretek.Ale za to Niemcy mają lepsze kakao i proszek do prania i pyszne cukierki lodowe. Byliście kiedyś na przedstawieniu w niemieckim przedszkolu albo szkole? Mam porównanie z przedszkola i szkoły z Polski. To pewnie dużo zależy od przedszkolanek, ale każde przedstawienie w Niemczech jest krótkie i chaotyczne. Ma się wrażenie, ze ćwiczyli wyłącznie ostatnie 15 minut przed wejściem. Pamiętam przedstawienia z okazji Dnia Matki w polskim przedszkolu, albo występy bożonarodzeniowe dzieci z pierwszych klas. Siedziałam i siedziałam a na scenie ciągle coś się działo. Raz w przedszkolu niemieckim spotkanie nazwane "przedstawieniem" zaczęło się krótką przemową dyrektorki i zaśpiewaniem przez dzieci dwóch piosenek. I po przedstawieniu. Zaproszono nas potem do osobnej sali na kawę i ciasto. Co kraj to obyczaj. Ale mnie to bawi - tak tu jest i już.
W Niemczech jeździ się przepisowo! To prawda. Nie ma samochodu, które nie zwalnia na obszarze zabudowanym. Nie ważne, czy kierowca jest młody, czy nie, nie ważne jaka marka samochodu, wszyscy zwalniają. To zaraźliwe. W Polsce wyglądało to jednak nieco inaczej. Kto jeździ przepisowo, to pewnie zapomniał dokumentów, albo wypił lampkę wina i chce cichaczem dotrzeć do celu.
Mówienie sobie na "Ty" w Niemczech jest często stosowane także pomiędzy osobami w bardzo różnym wieku i na różnych stanowiskach. Koledzy i koleżanki moich dzieci zwracają się do mnie po imieniu, choć nigdy mnie nie pytali o zgodę. Z przedszkolankami też jesteśmy na "Ty". Moi sąsiedzi z poprzedniego domu, rozbawili mnie najbardziej. On, wtedy 85 lat, ona 83 lata. Powiedział mi, że muszę mu mówić "Werner", a nie żaden "Pan", bo aż taki stary to on jeszcze się nie czuje. Wyprowadziliśmy się z tamtego miasteczka w maju, ale kontakt z Wernerem i Annelise mamy do dziś. Tym bardziej, że Werner urodził się w Polsce. Jako 15-latek wyjechał do Niemiec i nigdy już na stałe nie wrócił do Polski. Jego historia jest ogromnie ciekawa, ma wiele pięknych ale też tragicznych wspomnień. To dusza muzyka. W domu ma specjalny pokój z mnóstwem pięknych instrumentów i potrafi naprawdę cudownie grać na starych, świetnie utrzymanych cymbałach, gitarze, czy flecie. Oczywiście równie chętnie śpiewa - zna mnóstwo polskich piosenek. Kiedy się wprowadzaliśmy, powiedział, że poczuł jak mu szybciej serce bije, kiedy zobaczył polską rejestrację. Ogromnie się cieszył, że po tylu latach mógł pomówić co nieco po polsku. Mówi wolno, wyraźnie i poprawnie choć brakuje mu polskich słów. Jak to powiedział Werner - Szkoda, że nasze rodziny tak późno się poznały. Cudowny człowiek. Za to Annelise urodziła się w Monachium - zwraca się do mnie po niemiecku "córeczko".... :)
O wychowaniu niemieckim krążą legendy. Ale jak to w legendach bywa, trochę się zgadza a trochę nie. Z mojej obserwacji mogę stwierdzić, że Niemki późno, czasami nawet bardzo późno decydują się na dzieci. W miejscach publicznych rzadko słyszy się krzyczącą niemiecką mamę czy tatę po dziecku. Mówią z pełnym opanowaniem, spokojem i bywają niewzruszeni nawet kiedy dziecko kładzie się na ziemię i krzyczy wniebogłosy. Gdy podczas urlopu dziekańskiego spędziłam rok u niemieckiej rodziny jako au pair miałam pod opiekę dwójkę dzieci, chłopca i dziewczynkę. Praktycznie wszystko było im można, kłócili się z rodzicami choćby z rówieśnikiem, a mieli wtedy 5 i 10 lat. Ich rodzice dużo pracowali i może to było powodem, że dzieci przechodziły wszystkie możliwe emocje podczas dnia ,od płaczu do radości, od radości do krzyku. Obrażały się , kłóciły, wyklinały, ale też miały drugą twarz - dziecięcą. Chętnie się bawili, byli przy tym odważni, a w rozmowach wylewni i szczerzy. Lubiłam te dzieci, choć bywało trudno. Moje dzieci też mają czasami różne humory. Nie mogę stwierdzić jak jest lepiej wychowywać dzieci, natomiast ja pod tym względem jestem dość konserwatywna. Starałam się uczyć dzieci używania słów grzecznościowych, mówienia przez "Pan/Pani", nie przerywanie, nie obrażanie... Sama byłam uczona, żeby szanować rodziców,i że nie na wszystko można sobie wobec nich pozwolić. Czasami sobie myślę, patrząc na niektóre niemieckie dzieci, które nie znając mnie, zaczepiają i bez ogródek paplają trzy po trzy, że może to jest sposób - zupełna swoboda dana dziecku. Rosną bez kompleksów, są otwarte i zaradne. Choć mam nadzieję, że moje wychowanie też to zapewnia. Każdy rodzic chce jak najlepiej dla swoich dzieci i każdy musi znaleźć na to własny sposób.
Jest jeszcze jedna kwestia do porównania o której chcę wspomnieć - zarobki. A właściwie komfort życia. Zawsze ten, kto przyjeżdża z Polski do Niemiec w odwiedziny, przelicza ile coś w sklepie wychodzi na złotówki. Ale spójrzmy na to z drugiej strony - z punktu widzenia osoby pracującej i wydającej w Polsce i pracującej i wydającej w Niemczech. Załóżmy że jakaś osoba zarabia w Polsce 2000zł, za to inna w Niemczech 2000Euro. Polak zapłaci za mieszkanie ok. 600zł, zatankuje samochód za ok. 200zł, pojedzie na duże zakupy za ok. 300zł i opłaci resztę wydatków, które za prąd/gaz, telefony i internet mogą wyjść około 300zł. Mając wypłatę 2000zł , zostanie mu w tej chwili 600zł do końca miesiąca. Ale przecież jedne zakupy na cały miesiąc nie wystarczą, więc tak naprawdę wypłatę już udał. Spójrzmy na Niemca. Otrzymał 2000 Euro wynagrodzenia. Płaci za mieszkanie ok. 800Euro, za prąd ok. 50 Euro, tankuje samochód za ok. 50 Euro, duże zakupy ok. 80 Euro i telefony ok. 30 Euro. Nawet jak pojedzie w tym miesiącu jeszcze z 3 razy na duże zakupy, zostanie mu z tej wypłaty ok. 750 Euro, a patrząc na koszty życia w Niemczech, to dużo. Wzięłam za przykład jakąkolwiek osobę ze średnim wynagrodzeniem. Oczywiście sytuacja się zmienia kiedy mowa o małżeństwie i dwóch dochodach, czy też dodatkowo gdy dochodzą dzieci. W Niemczech dostaje się Kindergeld (ok. 185 Euro na dziecko), w Polsce 500+. Ale jakbyśmy nie liczyli, dla mnie jest jasne, że życie w Niemczech dla osoby zarabiającej w Niemczech jest po prostu dużo tańsze. To nie znaczy, że namawiam na pakowanie walizek i przyjazd do Niemiec. To tylko porównanie, moje porównanie , z przymrużeniem oka :)
piątek, 10 listopada 2017
niedziela, 5 listopada 2017
niedziela, 3 września 2017
Bayern - 8 polecanych miejsc na cały dzień! cz. 1
Bayern jest największym landem w Niemczech, ze stolicą w Monachium. Znajduje się tu najwyższa góra w Niemczech : Zugspitze mierząca 2962 metry. Land składa się z 7 okregów administracyjnych tj. Oberbayern, Niederbayern, Schwaben, Oberfranken, Mittelfranken, Unterfranken und Oberpfalz. Niederbayern jest głównym niemieckim terenem uprawnym zboża. W środkowej części Bayern'u uprawia się wiele chmielu, używanego w licznych tam browarach. Kraina ta nazywana jest także Hopfenland (kraina chmielu). Stare miasta jak Augsburg, Nürnberg, Würzburg i Bamberg posiadają imponujące budowle z początków wieku. Zwiedzanie miast może być z pewnością interesującym zajęciem, przede wszystkim w jesienne czy wiosenne dni. Warto poznać ich najciekawsze zakątki i dowiedzieć się czegoś więcej o z pewnością ciekawej historii. Jednak dla dzieci myśl o spokojnym czyt. nudnym spacerowaniu po mieście, nie budzi pozytywnych emocji. Dla nich więc, a także dla reszty rodziny, czy po prostu osób szukających jeszcze większych wrażeń, przedstawiam moje propozycje spędzenia cudownego dnia w Bayernie.
1. Fünf-Seen-Land (Kraina Pieciu Jezior)
Kraina Pięciu Jezior to pięknie położone jeziora w Oberbayern, pomiędzy Monachium , a Alpami , do których zaliczamy: Starnberger See, Ammersee, Wörthsee, Pilsensee i Weißlinger See. Są to wyjątkowe tereny, chętnie odwiedzane przez turystów. Kto jeszcze nie widział, koniecznie musi się wybrać na wycieczkę nad któreś z jezior. Ja szczególnie polecam dwa pierwsze, największe, choć do Starnberger See mam osobisty sentyment. Z jeziorem tym wiąże się wiele historycznych faktów i legend. W położonym nad Starnberger See mieście Possenhofen znajduje się pięknie utrzymany do dziś zamek księżniczki Elżbiety, znanej jako "Sisi". Za to w Bergu spędził ostatnie dni swojego życia król Ludwig II bawarski, który prawdopodobnie został utopiony w Starnerger See w 1886 roku wraz ze swoim psychiatrą. Roseninsel (wyspa róż) na Starnberger See to ulubione miejsce do odprawiania ślubów, a także organizacji letnich koncertów. Największą atrakcją jest znajdujący się tam niewielki dworek i oczywiście pięknie pachnące róże. Podobno król Ludwig II spotykał się potajemnie na tej wyspie z przyszłą cesarzową Austrii, czyli Sisi. Jezioro Starnberger See jest jednym z największych (57 km kwadratowych) i najgłębszych (127m) w Bayernie. Możemy udać się tam bezpośrednio samochodem, bądź z Monachium wsiadając do S-Bahnu S-6 w kierunku Tutzing. Miasto Tutzing także leży nad Starnberger See, jednak ja proponuję wysiąść na stacji w Starnbergu (najpierw będzie stacja Starnberg Nord, ale jedziemy dalej, następna stacja to już Starnberg). Na miejscu możemy przespacerować się deptakiem wzdłuż jeziora, oczywiście popływać, przy głównym basenie w Starnbergu, który w lato otwiera się od strony jeziora, bądź darmowo idąc w kierunku parku znajdującego się nad jeziorem i jeszcze dalej jakieś 300 metrów. Wzdłuż deptaku rozstawione są poza sklepikami z pamiątkami i kawiarniami, liczne punkty skąd można wypożyczyć kajaki, rowerek wodny, czy też łódkę.
Wypożyczenie rowerka wodnego (Tretboot) lub łódki (Ruderboot) to ok. 12Euro za godzinę. Kajak (Kajak) kosztuje 15Euro/h. Za łódkę elektryczną (Elektroboot) zapłacimy ok. 25 Euro za godzinę.
Polecam ogromnie rejsy statkiem dookoła jeziora, dzięki którym zobaczyć można piękny zamek w Possenhofen, zamek w Bergu, bądź wyspę róż (Roseninsel). Możemy dowolnie wybrać długość trasy i czas, który chcemy na to przeznaczyć kierując się rozkładem jazdy. Naprawdę warto!
Fahrplan: http://www.starnbergersee-info.de/downloads/bayerische-seenschifffahrt/starnbergersee/STA_Fahrplan_2017.pdf

Fahrpreise: http://www.starnbergersee-info.de/downloads/bayerische-seenschifffahrt/starnbergersee/STA_Fahrpreise_2017.pdf
2. Legoland Deutschland w Günzburgu
Może nie bawiliście się lalkami, czy kolejką, ale czy jest ktoś kto będąc dzieckiem nie lubił klocków lego?? Legoland w Bawarii to miejsce gdzie i mali i duzi znajdą dla siebie wiele atrakcji. Pięknie wybudowane z klocków postacie, witają Cię na każdym kroku, a budowle na wprost od wejścia jak np. niemieckie Muzeum Techniki, Alianz Arena, miasto Wenecja, Schloss Neuschwanstein i wiele innych, robią ogromne wrażenie. Na młodszych fanów Ninjago czekają osobne komnaty z walecznymi chłopkami, a na koniec przejażdżka kolejką i zakosztowanie walki razem z wojownikami. Liczne karuzele, mniejsze i większe kolejki górskie, krążąca wokół części Legolandu ciufcia, spory plac zabaw dla dzieci i wiele wiele więcej. Atrakcji starczy na cały dzień, a może kilka, jeśli mamy tyle czasu i pieniędzy. A ostrzegam, że tanio nie jest, choć naprawdę warto.
Koszt biletów na cały dzień:
dziecko (3-11 lat) - 39,50 Euro
dorosły - 44,50 Euro
(kupując bilet internetowo, kilka dni przed planowanym przyjazdem, możemy zaoszczędzić nawet do 13 Euro)
https://www.legoland.de/

3. Schloss Neuschwanstein
Bajkowy zamek króla Ludwika II bawarskiego w Schwangau, blisko granicy z Austrią, jest najchętniej odwiedzanym miejscem w Niemczech przez turystów. Kiedy król Ludwik II zginął nagle w 1886 roku w Bergu nad jeziorem Starnberger See(prawdopodobnie został utopiony), zamek nie był jeszcze skończony. Nie chciał on nigdy udostępnić go ludziom, jednak już 6 tygodni po śmierci króla, wpuszczono do zamku pierwszych odwiedzających za opłatą 2 marki od osoby. Schloss Neuschwanstein znajduje się w pobliżu zamku Hohenschwangau, zbudowanego przez ojca króla Ludwika II bawarskiego. W zamku Hohenschwangau dorastał przyszły król wraz z rodzicami i bratem. Historia króla Ludwika II bawarskiego jest niesamowicie interesująca, wciąż badana i zaskakująca. Król który latami uważyny był za niepoczytalnego i szalonego, okazał się bardzo inteligentnym choć wycofanym ze społeczeństwa, ale nie psychicznie chorym jak mu stwierdzono krótko przed jego śmierciom. W 2013 roku obalono teorie psychicznie chorego króla, który wyłożył ogromne pieniądze w budowę swoich zamków. Udowodniono natomiast, że padł on ofiarą spisku prowadzonego przez swojego wujka, który miał na celu usunięcie go z tronu. Schloss Neuschwanstein był dla króla Ludwika II bawarskiego "świątynią przyjaźni", którą poświęcał twórczości i życiu Ryszarda Wagnera.
Dziś, zwiedzanie zamku, możliwe jest wyłącznie z przewodnikiem. Koszt jednorazowego wejścia dla osoby dorosłej to 13 Euro. Dzieci i młodzież do 18 lat mają wstęp bezpłatny. Tyle samo kosztuje wejście do zamku Hohenschwangau, a kiedy kupimy na raz bilet, aby zwiedzić oba zamki (tzw. królewski bilet) wyjdzie nas to na osobę dorosłą 25 Euro.
http://www.neuschwanstein.de/
4. Therme Erding
Termy w Erdingu to największy kompleks basenów na świecie, z 26 ślizgawkami, nowym basenem z falą, egzotycznymi termami, Vital oazą oraz saunami. Miłośnicy wodnych wrażeń z pewnością będą zachwyceni. W części "Galaxy" znajdziemy wiele ślizgawek przeznaczonych dla małych dzieci, a także rodzinnych, na pontonach, tzw. lejek, czy znane wszystkim kamikaze. Kiedy zaczyna się lato, czynne zostają dodatkowo 8 ślizgawek zewnętrznych, z czego na sześciu z nich spływamy na matach. W głównym basenie, przy barze, prowadzony jest w określonych godzinach aerobik, za to niedaleko jacuzzi oferowane są darmowe maseczki oczyszczające lub odmładzające na twarz. Polecam w szczególności w zimę lub przy deszczu baseny zewnętrzne.
Koszt biletów:
2 godziny - 17 Euro
4 godziny - 23 Euro
bilet całodniowy - 32 Euro
Dzieci do 3 lat - wstęp wolny, od 4 lat płatność wg podanych cen dla wszystkich.
http://www.therme-erding.de/

1. Fünf-Seen-Land (Kraina Pieciu Jezior)
Kraina Pięciu Jezior to pięknie położone jeziora w Oberbayern, pomiędzy Monachium , a Alpami , do których zaliczamy: Starnberger See, Ammersee, Wörthsee, Pilsensee i Weißlinger See. Są to wyjątkowe tereny, chętnie odwiedzane przez turystów. Kto jeszcze nie widział, koniecznie musi się wybrać na wycieczkę nad któreś z jezior. Ja szczególnie polecam dwa pierwsze, największe, choć do Starnberger See mam osobisty sentyment. Z jeziorem tym wiąże się wiele historycznych faktów i legend. W położonym nad Starnberger See mieście Possenhofen znajduje się pięknie utrzymany do dziś zamek księżniczki Elżbiety, znanej jako "Sisi". Za to w Bergu spędził ostatnie dni swojego życia król Ludwig II bawarski, który prawdopodobnie został utopiony w Starnerger See w 1886 roku wraz ze swoim psychiatrą. Roseninsel (wyspa róż) na Starnberger See to ulubione miejsce do odprawiania ślubów, a także organizacji letnich koncertów. Największą atrakcją jest znajdujący się tam niewielki dworek i oczywiście pięknie pachnące róże. Podobno król Ludwig II spotykał się potajemnie na tej wyspie z przyszłą cesarzową Austrii, czyli Sisi. Jezioro Starnberger See jest jednym z największych (57 km kwadratowych) i najgłębszych (127m) w Bayernie. Możemy udać się tam bezpośrednio samochodem, bądź z Monachium wsiadając do S-Bahnu S-6 w kierunku Tutzing. Miasto Tutzing także leży nad Starnberger See, jednak ja proponuję wysiąść na stacji w Starnbergu (najpierw będzie stacja Starnberg Nord, ale jedziemy dalej, następna stacja to już Starnberg). Na miejscu możemy przespacerować się deptakiem wzdłuż jeziora, oczywiście popływać, przy głównym basenie w Starnbergu, który w lato otwiera się od strony jeziora, bądź darmowo idąc w kierunku parku znajdującego się nad jeziorem i jeszcze dalej jakieś 300 metrów. Wzdłuż deptaku rozstawione są poza sklepikami z pamiątkami i kawiarniami, liczne punkty skąd można wypożyczyć kajaki, rowerek wodny, czy też łódkę.
Wypożyczenie rowerka wodnego (Tretboot) lub łódki (Ruderboot) to ok. 12Euro za godzinę. Kajak (Kajak) kosztuje 15Euro/h. Za łódkę elektryczną (Elektroboot) zapłacimy ok. 25 Euro za godzinę.
Polecam ogromnie rejsy statkiem dookoła jeziora, dzięki którym zobaczyć można piękny zamek w Possenhofen, zamek w Bergu, bądź wyspę róż (Roseninsel). Możemy dowolnie wybrać długość trasy i czas, który chcemy na to przeznaczyć kierując się rozkładem jazdy. Naprawdę warto!
Fahrplan: http://www.starnbergersee-info.de/downloads/bayerische-seenschifffahrt/starnbergersee/STA_Fahrplan_2017.pdf


Może nie bawiliście się lalkami, czy kolejką, ale czy jest ktoś kto będąc dzieckiem nie lubił klocków lego?? Legoland w Bawarii to miejsce gdzie i mali i duzi znajdą dla siebie wiele atrakcji. Pięknie wybudowane z klocków postacie, witają Cię na każdym kroku, a budowle na wprost od wejścia jak np. niemieckie Muzeum Techniki, Alianz Arena, miasto Wenecja, Schloss Neuschwanstein i wiele innych, robią ogromne wrażenie. Na młodszych fanów Ninjago czekają osobne komnaty z walecznymi chłopkami, a na koniec przejażdżka kolejką i zakosztowanie walki razem z wojownikami. Liczne karuzele, mniejsze i większe kolejki górskie, krążąca wokół części Legolandu ciufcia, spory plac zabaw dla dzieci i wiele wiele więcej. Atrakcji starczy na cały dzień, a może kilka, jeśli mamy tyle czasu i pieniędzy. A ostrzegam, że tanio nie jest, choć naprawdę warto.
Koszt biletów na cały dzień:
dziecko (3-11 lat) - 39,50 Euro
dorosły - 44,50 Euro
(kupując bilet internetowo, kilka dni przed planowanym przyjazdem, możemy zaoszczędzić nawet do 13 Euro)
https://www.legoland.de/

3. Schloss Neuschwanstein
Bajkowy zamek króla Ludwika II bawarskiego w Schwangau, blisko granicy z Austrią, jest najchętniej odwiedzanym miejscem w Niemczech przez turystów. Kiedy król Ludwik II zginął nagle w 1886 roku w Bergu nad jeziorem Starnberger See(prawdopodobnie został utopiony), zamek nie był jeszcze skończony. Nie chciał on nigdy udostępnić go ludziom, jednak już 6 tygodni po śmierci króla, wpuszczono do zamku pierwszych odwiedzających za opłatą 2 marki od osoby. Schloss Neuschwanstein znajduje się w pobliżu zamku Hohenschwangau, zbudowanego przez ojca króla Ludwika II bawarskiego. W zamku Hohenschwangau dorastał przyszły król wraz z rodzicami i bratem. Historia króla Ludwika II bawarskiego jest niesamowicie interesująca, wciąż badana i zaskakująca. Król który latami uważyny był za niepoczytalnego i szalonego, okazał się bardzo inteligentnym choć wycofanym ze społeczeństwa, ale nie psychicznie chorym jak mu stwierdzono krótko przed jego śmierciom. W 2013 roku obalono teorie psychicznie chorego króla, który wyłożył ogromne pieniądze w budowę swoich zamków. Udowodniono natomiast, że padł on ofiarą spisku prowadzonego przez swojego wujka, który miał na celu usunięcie go z tronu. Schloss Neuschwanstein był dla króla Ludwika II bawarskiego "świątynią przyjaźni", którą poświęcał twórczości i życiu Ryszarda Wagnera.
Dziś, zwiedzanie zamku, możliwe jest wyłącznie z przewodnikiem. Koszt jednorazowego wejścia dla osoby dorosłej to 13 Euro. Dzieci i młodzież do 18 lat mają wstęp bezpłatny. Tyle samo kosztuje wejście do zamku Hohenschwangau, a kiedy kupimy na raz bilet, aby zwiedzić oba zamki (tzw. królewski bilet) wyjdzie nas to na osobę dorosłą 25 Euro.
http://www.neuschwanstein.de/
4. Therme Erding
Termy w Erdingu to największy kompleks basenów na świecie, z 26 ślizgawkami, nowym basenem z falą, egzotycznymi termami, Vital oazą oraz saunami. Miłośnicy wodnych wrażeń z pewnością będą zachwyceni. W części "Galaxy" znajdziemy wiele ślizgawek przeznaczonych dla małych dzieci, a także rodzinnych, na pontonach, tzw. lejek, czy znane wszystkim kamikaze. Kiedy zaczyna się lato, czynne zostają dodatkowo 8 ślizgawek zewnętrznych, z czego na sześciu z nich spływamy na matach. W głównym basenie, przy barze, prowadzony jest w określonych godzinach aerobik, za to niedaleko jacuzzi oferowane są darmowe maseczki oczyszczające lub odmładzające na twarz. Polecam w szczególności w zimę lub przy deszczu baseny zewnętrzne.
Koszt biletów:
2 godziny - 17 Euro
4 godziny - 23 Euro
bilet całodniowy - 32 Euro
Dzieci do 3 lat - wstęp wolny, od 4 lat płatność wg podanych cen dla wszystkich.
http://www.therme-erding.de/


Subskrybuj:
Posty (Atom)